Sobotni poranek rozpoczęłam bardzo wcześnie;) Chwilę po 6-ej jadłam już szybkie śniadanie gdyż celem na zapowiadający się słonecznie dzień miała być Wyspa Skelling Michael, słynąca z żyjących na niej uroczych maskonurów (puffinów). Znaleźliśmy informację iż wszystkie promy na Wyspę odpływają w okolicach 10-ej stąd poranny pośpiech bo musieliśmy przejechać ponad 160km aż do zachodniego wybrzeża hrabstwa Kerry.
Po 10-ej dotarliśmy do Portmagee ale okazało się iż rejsy na Skelling cieszą się ogromnym zainteresowaniem i nie udało nam się dostać ani jednego biletu. Tak miało być;) Od pewnej przemiłej pani dowiedzieliśmy się, że na puffiny o tej porze roku i tak już jest za późno gdyż odlatują na przełomie lipca i sierpnia.
W zamian dostaliśmy się mostem na pobliską Valentia Island, która jest jednym z najbardziej wysuniętych na zachód punktem Europy. Oczarował nas uroczy kamienny kościół w Knights Town, magiczna kafejka z "tajemniczym ogrodem", celtycki cmentarz na zboczu, przepiękna panorama rozciągająca się z najwyższego punktu Wyspy - Fogher (268 m n.p.m). Podążaliśmy wąskimi drogami wśród zieleni pastwisk i wzgórz...czas jakby zatrzymał się w miejscu.
Warto było, a do puffinów wrócimy na okres lęgowy w kwietniu
śliczne widoki, aż chciałoby się posiedzieć na skałach i posłuchać śpiewu wody :)
OdpowiedzUsuńPiękna zdjęcia
OdpowiedzUsuńDano atmosfera wszechogarniającej ciszy i spokoju bardzo temu sprzyjała, tylko Ocean, skały, ptaki i My;)
OdpowiedzUsuńJagno dziękuję;)