W Irlandii jest mnóstwo charity shop-ów czyli sklepów, w których organizacje dobroczynne sprzedają tanio ofiarowane im rzeczy używane lub nowe. Można znaleźć w nich dosłownie wszystko od ubrań, akcesoriów, książek, gazet, płyt, mebli począwszy, a skończywszy na przedmiotach kuchennych, ozdobnych i dekoracyjnych. Magia tych sklepów polega dla mnie na tym, że nigdy nie wiem co uda mi się znaleźć i uwielbiam to uczucie niepewności. Dziś we trzy kobietki wybrałyśmy się na obchód sklepów w celu znalezienia przebrań na moją imprezkę urodzinową w stylu lat 60-tych i 70-tych. Wróciłam do domu z kolejnym drewnianym świecznikiem;) Płacąc za niego całe 1Euro planowałam przeróbkę w stylu decoupage. Po dokładnych oględzinach zdecydowałam, że zostanie takim jakim go kupiłam...indyjski, prosty, drewniany.
Śliczny jest! Nie próbuj z nim nic robić bo w jego prostocie cały urok ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńcieplutko się zrobiło od tych zdjęć :)a śniegu macie tak duż jak my? w celach porównawczych zapraszam na podgląd sytuacji na mym blogu :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że Nowy Rok sprawił, że wygrałyśmy swoje pierwsze candy :-) Ta szcześliwa aura na pewno zagości u nas dużej. Pozdrawiam zimowo!
OdpowiedzUsuńps. Piękne zdjęcia przyrody!
Dziuki za udział w moim candy! Nowa zabawa wkrótce! Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńAgatko nic nie zrobię, obiecuję;)
OdpowiedzUsuńMicuch za tym śniegiem to mi tęskno ogromnie,byłam u Ciebie widziałam fotki i to zimowe słoneczko;)ach...
Diablo dziękuję i Twoje poczynania fotograficzne również będę podglądała;)
To ja Tobie dziękuję Grabko za zorganizowanie zabawy;)Pozdrawiam