sobota, 13 marca 2010

Takie tam i charity shop-y

Niektórzy ludzie są w naszym życiu zawsze, inni pojawiają się na dłużej lub na chwilę żeby potem nagle i niespodziewanie zniknąć. Znikają bo sami tego chcą, muszą bo tak będzie lepiej lub zmusza do tego sytuacja. Zastanawiam się czasami ile osób przemknęło przez całe moje życie. Ilu znało moje myśli, pasje, marzenia, ilu widziało jak się uśmiecham, jak zasypiam i jak odgarniam kosmyk włosów z czoła. Ilu z nich choć czasami pomyśli, że gdzieś istnieję. Wszyscy Ci ludzie bardzo dużo mi podarowali z siebie, dużo mnie nauczyli i ukształtowali taką jaka jestem w chwili obecnej
Za zakrętami życia wciąż czają się niespodziewane znajomości, a ja z przyjemnością sprawdzam kto kryje się w następnej uliczce...
To taki kawałek mojej refleksji i jeszcze trochę moich ostatnich zdobyczy charity shopowych.
Etniczny, drewniany naszyjnik (6Euro) wyszperany gdzieś przypadkiem.


Drewniane bransolety całkowicie nowe (1Euro).Myślałam żeby je przemalować w decoupage ale zostaną naturalnie drewniane.

Ludzik ręcznie wykonany na Javie (5Euro) ale zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia.



No i oczywiście książka (2Euro) z mnóstwem pomysłów na niesamowity wygląd domu bo mam nadzieję, że kiedyś w końcu stworzę moje miejsce na Ziemi.

2 komentarze:

  1. mam takie same bransoletki w liczbie sztuk2 no i może moje są ciemniejsze, super są :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Olu - na pewno gdzieś czeka ktoś i przestrzeń Tobie przeznaczona.. a Ty wypełnisz je swoim czarem!!
    Pięknych Świąt Ci życzę moja droga!!
    Pozdrawiam Cię bardzo ciepło!!

    OdpowiedzUsuń